Dawno temu była tutaj ostatnia notka, ale wpadłam w szał
uczelnianej sesji, której poświęcałam każdą wolną chwilę, a po niej
odreagowywałam zatapiając się w świat cudownych książek, spacerów z Damą i
odwiedzaniem reszty naszej rodzinki – czyli trójki nieokiełznanych
czterokopytnych :P.
Jednym z głównych wydarzeń w tym czasie był wyjazd na I
ogólnopolską Integrację Końskich Fotografów, na które Dama oczywiście pojechała
z nami. I była niesamowicie dzielna, a ja jestem z jej dumna, ponieważ słuchała
się prawie na tip-top, jeżeli chodzi o otwartą przestrzeń, i na 1000% jeżeli
chodzi i przebywanie pośród prawie 30 szalonych ludzi.
Przy okazji zobaczyła, co to znaczy prawdziwy śnieg, bo w
rejonach, w których mieszkamy, nie za wiele go było.
Odnosząc się jednak do tytułu samej notki. Od tygodnia
przesiadujemy z Damą we Wrocławiu. Za nami przejażdżka autobusem, spacery z
szalonymi borderami i amstaffem, a nawet zdjęcia w studio. Jak się okazuje,
każda z tych rzeczy to dla Mamby wielkie przeżycie, którego zwieńczeniem jest
ogromna kumulacja stresu (wyłączam z tego spacery z psiakami, bo to sama
przyjemność).
Po pierwsze – hałas przejeżdżających aut, huk przelatujących
nad głową samolotów (niedaleko mamy bowiem lotnisko), bliżej nieokreślone
dźwięki wydawane przez latarnie, metalowe kosze, przystanki i tak dalej…
Wszystko to przyprawia Damę o palpitacje serca. W pierwszych dniach wyjście z
nią na dwór, które wiązało się z przejściem wzdłuż ulicy, aby dotrzeć do pól, było niemal niemożliwe – ciągnęła z powrotem, trzęsła się jak galareta i
dyszała – czyli typowa reakcja stresowa. A w autobusie poszła krok dalej,
zaczynając nawet skamleć.
Kolejną stresową sytuacją, która ogromnie mnie zaskoczyła, były dzisiejsze
zdjęcia w domowym studio. Prawdopodobnie była to reakcja na nowe otoczenie i
znów kolejna presja, dlatego bardzo szybko odpuściliśmy. Po tym poszliśmy na
spacer do parku, w którym Dama mogła odreagować i zapoznać się z nowymi
kumplami ;). Pomijam fakt, że nawet tam była niemożliwie kapryśna, co było znów
ogromnym zdziwieniem dla mnie, bo z reguły problemów z odwołaniem czy komendami
nie mamy – a takie dzisiaj właśnie miały miejsce.
I nie chodzi mi tutaj w tym wszystkim o to, że narzekam na swojego psa – wręcz przeciwnie.
Takie sytuacje pozwalają mi na ocenę psychiki mojej suni, nad którą ewidnietnie
musimy popracować. W szczególności, pierwszym punktem będzie stopniowe
odczulanie na wszelkie czynniki stresowe – inaczej moje kochane kundlisko
zejdzie mi na zawał.
Podsumowując – chociaż pobyt w mieście uświadamia nam nasze wspólne braki,
generalnie nam nie służy. Dlatego, jak to się mówi – byle do piątku i powrotu
do naszej oazy, pełnej pięknych kwiatów, tui, choinek, pól, rzek, lasów i…
CISZY.
Do tego czasu jednak podejmiemy próbę numer dwa, jeżeli
chodzi o zdjęcia studyjne – teraz jednak podejdziemy do tego zupełnie inaczej,
oraz zaliczymy kilka spacerów vis a vi z ulicą. Odwiedzimy też Partynicki Tor
Wyścigów Konnych, który Dama de facto już zna, ale na pewno jej to nie
zaszkodzi. Musi kruszyna wiedzieć, że poza jej ogrodem w domu, istnieją na
świecie inne miejsca, które tylko pozornie wydają się być straszne…
A wy? Jak radzicie sobie ze strachem/stresem w przypadku Waszych psów? Jakieś sprawdzone sposoby? Będę wdzięczna za każde sugestie.
Poniżej, ku pociesze oka, prezentuje kilka zdjęć z integracji i dzisiejszego studia, w których jestem absolutnie zakochana!
fot. Asia Borowska |
fot. Asia Borowska |
fot. Kamil Szerszeński |
fot. Kamil Szerszeński |
fot. Kamil Szerszeński |
fot. Kamil Szerszeński |
Przepiekne fotki! ♥o tak! Dlugoo was nie bylo! Ale na reazcie jestescie! :) dobrze ze Dama byla dzielna przy tych koniach i sie sluchala. Zazdroszcze spacerow z spaiakami.. czemu mnie to spotkalo ze mieszkam w Lodzi? :P marze zeby pojechac do Wroclawia z psem.... Ze strachem/stresem nic nie powiem bo same mamy z tym problem :/ Shi jak uslyszy jakis huk strzal od razu sie panicznie boi i szczeka... i przez caly spacer trzyma sie blisko mnie.. lub jak lata po krzakach iz czegos sie przestraszy to przez caly spacer grzeczna xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Laura&Shira